reklama
kategoria: Kraj
2 wrzesień 2024

Pół wieku temu odbyła się premiera filmu „Potop”

zdjęcie: Pół wieku temu odbyła się premiera filmu „Potop” / fot. PAP
fot. PAP
„Stan oblężenia w kinach wyświetlających ekranizację przygód Kmicica” - informował „Express Wieczorny” 4 września 1974 roku. Dwa dni wcześniej w warszawskim szerokoformatowym kinie „Relax” odbyła się premiera „Potopu” w reżyserii Jerzego Hoffmana.
REKLAMA

Na ten film czekała niecierpliwie cała Polska. W sylwestrowy wieczór 31 grudnia 1972 roku, a więc ponad półtora roku wcześniej, telewizja pokazała premierowy odcinek „Spotkań z Balladą” – w doborowej krakowskiej obsadzie - poświęcony właśnie ekranizacji „Potopu”. Kmicica udającego się, by wysadzić kolubrynę, udawał Mieczysław Grąbka, a publiczność mającą imitować „gwar w obozie szwedzkim” konferansjerzy Jerzy Stuhr i Bogusław Sobczuk uczyli na gorąco „popularnych, typowych szwedzkich słów”, które brzmiały: „seks, porno, skool!”. Program miał charakter satyryczny i złośliwie dość komentował ciągnącą się już od przeszło roku - pierwszy klaps pod Jasną Górą rozległ się na początku grudnia 1971 roku – produkcję.

„Sporządzono rekordową liczbę 75 kopii, w tym 5 na szerokiej 70-milimetrowej taśmie. Film wyświetlany jest w miastach wojewódzkich i większych ośrodkach przemysłowych” – donosiła stołeczna popołudniówka. Jak podała PAP, każdego dnia oglądało go ponad 150 tysięcy widzów. W Warszawie można było obejrzeć „Potop” - dozwolony od lat 11 – prócz „Relaksu” jeszcze w czterech innych kinach: „Moskwie”, „Skarpie”, „Pradze” i „Kongresowej”. Żadne z nich dziś nie istnieje.

Samą premierę stołeczna prasa ówczesna odnotowała dość powściągliwie – w wydrukowanych repertuarach kin na 2 września zaznaczono jedynie, że seanse w „Relaksie” o godz. 16 i 19.30 są „zarezerwowane”. W relacjach nie ma śladu „ścianek” ani czerwonych chodników – pisano o filmie, a o nie o tym, kto i jak ubrany się zjawił na imprezie.

Reżyserowi bardziej od premiery utkwił w pamięci wcześniejszy pierwszy pokaz świeżo zmontowanego i udźwiękowionego filmu odbywający się w Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi.

„Nie robiłem z tego tajemnicy, więc największa sala w WFF była nabita ludźmi, niektórzy oglądali na stojąco przez pięć godzin – bo tyle trwały obie części” – powiedział PAP Jerzy Hoffman. „A po skończonym seansie Wojciech Has powiedział: to jest amerykańskie kino” - dodał. Przypomniał też pokaz przedoscarowy - w Hollywood. „Wielką reklamę zrobił mi Artur Rubinstein, który, zakochany w Sienkiewiczu, na wieść o wyświetlaniu +Potopu+ odwołał koncert w Nowym Jorku, powiadamiając w ten sposób o istnieniu filmu całą Amerykę” – opowiadał Jerzy Hoffman. „Przed seansem osobiście, ze sceny mnie przedstawił, a że był trochę zdenerwowany, to zaczął mówić po polsku. +Idioto, przecież oni cię nie rozumieją!+ - krzyknęła jego żona Nelly siedząca na widowni. +To niech się uczą!+ – odkrzyknął jej Artur, całkiem już wkurzony” - wspominał reżyser.

Walkę o Oscara „Potop” ostatecznie przegrał. Statuetkę dostał „Amarcord” Federico Felliniego.

W artykule „Oblężenie Częstochowy pod stołecznymi kinami” opublikowanym w „Expressie…” 6 września, prócz Krzysztofa Teodora Toeplitza, Jerzego Wittlina oraz szefa Centrali Rozpowszechniania Filmów Henryka Olszewskiego, wypowiedziała się Vesna Vetulovic, studentka drugiego roku filologii polskiej, która dwukrotnie przeczytała „Trylogię”. „Film mi się podobał i jest nie gorszy od naszej +Sutjeski+ czy +Bitwy nad Neretvą+, choć to zupełnie inne epoki. No główny bohater mógłby być dorodniejszy, skoro z taką łatwością bije przeciwników. Taki jak Richard Burton czy Steve McQueen” – oceniła.

„Sutjeska” (obecny polski tytuł to „Piąta ofensywa”) i „Bitwa nad Neretwą” to ówczesne jugosłowiańskie megaprodukcje, opowiadające o walkach partyzantki Josipa Broz-Tity podczas II wojny światowej.

Jugosłowiańska studentka odniosła się też do rozpowszechniania filmu w innych krajach. „Trzeba koniecznie na początku dać komentarz historyczny. Nie wiadomo zupełnie, skąd wracają żołnierze na początku, z jakiej wojny. Scena kapitulacji pod Ujściem jest również przejrzysta tylko dla Polaków” – wyjaśniła. „Żaden cudzoziemiec nie zorientuje się również, dlaczego Jana Kazimierza i Karola Gustawa gra ten sam aktor” – palnęła na koniec ewidentne głupstwo, które autor relacji, krytyk filmowy Stanisław Wyszomirski, redakcja popołudniówki i peerelowska cenzura skwapliwie przepuścili. Jana Kazimierza zagrał Piotr Pawłowski, natomiast Karola Gustawa – Leon Niemczyk.

„Wstyd mi się staremu bykowi przyznać, ale wzruszyłem się. W niektórych scenach zwyczajnie łzy mi płynęły do oczu. Piękny patriotyczny film” – powiedział Wyszomirskiemu Zdzisław Nowakowski, inżynier z huty „Warszawa”. „Ten film powinni zobaczyć wszyscy. Od dzieci szkolnych do emerytów” – podkreślił.

Piosenkarka Sława Przybylska poskarżyła się, że nie dostała biletu, profesor Marcin Czerwiński oznajmił, że „z trudem zachowuje zimną krew, nie widząc Kmicicowych zmagań”, natomiast Wiech, człek przebiegły odpalił, że odpowie we własnym felietonie.

„Warszawska jesień na konto zabawy i rozrywki umysłowej zaczęła się nam z Gienią i szwagrem niemożebnie fartownie. Byliśmy na +Potopie+, w wygodnem, przyjemnem kinie +Moskwa+. Pomimo kompletu publiki cicho było jak makiem zasiał, tak ludzie patrzyli i słuchali” – napisał kilka dni później Stefan Wiechecki, podszywając się pod niejakiego Walerego Wątróbkę. „Tylko jakiś podkropiony troszkie nam przeszkadzał, zrywał się co chwile z miejsca i krzyczał: - Gdzie jest arka, gdzie jest Noe? Dawać cwaniaka Noego! Ja mu tłumacze: - Panie, nie na ten potop żeś pan przyszedł. Pies z niem tańcował i z Noem, patrz pan na Kmicica! Ale koniec końcem musieliśmy go wyprowadzić, bo utrudniał” – podsumował.

Premiera rozstrzygnęła polską narodową dyskusję – czy Daniel Olbrychski powinien grać Kmicica?…

„Daniel z wroga publicznego numer jeden stał się bohaterem narodowym” – powiedział PAP Jerzy Hoffman.

Wcześniej jednak był tym wrogiem od momentu ogłoszenia, że to on zagra chorążego orszańskiego – trwało to kilka ładnych lat, bo sama realizacja zdjęć do filmu zajęła 535 dni.

„Cała Polska, z inspiracji kilku ważnych krytyków, stwierdziła, że się do tego kompletnie nie nadaję i odbywał się wielki, masowy bunt przeciwko temu. Wprawdzie nie było kolorowych pisemek, ale to się rozniosło do tego stopnia, że grożono Hoffmanowi i mnie” – wspominał Daniel Olbrychski. „Bardzo boleśnie to odczuwałem i byłem już na krawędzi odmówienia, zrezygnowania, mimo że Hoffman mówił, że beze mnie tego kręcić nie będzie” – podkreślił w RMF FM (2023).

Do przyjęcia roli przekonał go Kirk Douglas w rozmowie telefonicznej. „Kochany, żyjesz w jakimś niebywale pięknym kraju dla aktora. Kiedy ja, jeden z kilku bardzo znanych aktorów Hollywood, gram w filmie pierwszym, drugim, trzecim, to napiszą w prasie: +Douglas był dobry+, albo +Douglas był zły+. I co? Nic, żyję dalej – i to całkiem nieźle… Ale żeby przed zagraniem jakiejkolwiek roli całe społeczeństwo dyskutowało, czy ma grać, czy nie, no to takiego zaszczytu – tak, zaszczytu – jeszcze nigdy nie dostąpiłem… Żeby z powodu filmu wybuchła niemal wojna secesyjna, to mogę ci tylko zazdrościć, że żyjesz w tak pięknym kraju. Jeżeli uważasz, że dasz radę – zagraj” – powiedział Olbrychskiemu Douglas, cytowany przez Sławomira Kopra w książce „Gwiazdy kina PRL”.

Chyba tylko piszący o filmie w „Życiu Warszawy” krytyk Stanisław Grzelecki przyznał się do błędnej oceny. „Pomyliłem się przed laty, twierdząc, że DANIEL OLBRYCHSKI nie udźwignie roli Kmicica, ponieważ prezentuje inny typ psychofizyczny niż wymagają nasze wyobrażenia o chorążym orszańskim. Daniel Olbrychski przekonał nas wszystkich. Wykorzystał swój nieprzeciętny talent aktorski oraz swoją wysokiej klasy sprawność fizyczną. To jest pan Andrzej Kmicic” – napisał Grzelecki w artykule pt. „Romans i dzieje” opublikowanym w „Życiu Warszawy” 1 września 1974 roku. „Niestety, Oleńka rozczarowuje. MAŁGORZATA BRAUNEK nie udźwignęła tej roli” – dodał akapit niżej.

„+Potop” to – dla mnie – film Olbrychskiego. Wystarczy za sukces” – pisał w tygodniku „Film” Tadeusz Sobolewski, który również skrytykował Braunek. „Może gdybym mniej starała się grać Polskę, a raczej dziewczynę z zaścianka, wyszłoby lepiej” – ocenił.

„Przed trzema laty wszczęła działalność organizacja PLOKO (Pseudospołeczna Liga Ochrony Kmicica i Oleńki) z zadaniem obrzydzenia życia aktorowi Olbrychskiemu, który miał grac role Kmicica” – przypomniał Rafał Marszałek w artykule pt. „Bawimy się w Sienkiewicza” opublikowanym w tygodniku „Literatura” 5 września 1974 roku. „Mimo energicznej działalności (artykuły prasowe pisane w imieniu +rzeszy obywateli+, listy do redakcji, anonimy z obelgami i pogróżkami etc.) PLOKO osiągnęła tylko połowiczny sukces; bo Olbrychski bardzo się zdenerwował, ale Kmicica jednak zagrał” – napisał. „W takiej sytuacji PLOKO zawiesiła działalność swojej wiodącej sekcji Olbrychsko-Kmicicowej, zachowując tylko drugą sekcję resortową – tę gdzie oprotestowuje się obsadę Oleńki przez Braunek. Po premierze +Potopu+ frekwencja w sekcji Oleńkowej wzrosła znacznie – niestety jednak bez konsekwencji” – ocenił krytyk.

Generalnie jednak film się podobał zarówno - co podkreślano - widzom, jak i większości krytyków.

„I dobrze, że Jerzy Hoffman nie oglądał się na różne intelektualne rewizjonizmy, ponieważ kino jest maszynką do oglądania a nie do filozofowania” – pisał Krzysztof Mętrak w recenzji pt. „+Potop+ zwycięski” opublikowanej w tygodniku „Kultura”. „I dzięki temu mamy +Potop+ skąpany w dobrze nam znanej aurze emocjonalnej: pełen żywych postaci, choć są to tylko +typy+, +znaki+, a nie psychologicznie podbudowane sylwetki ludzkie” – dodał. „I Kmicic w filmie Hoffmana to swoisty +wizerunek Polaka+: jest nieustannie podochocony, wszystkiego chciałby natychmiast, w stanie wrzenia, nieustannej rewolty decyzji; rządzi nim rzeczywistość odruchów a nie jakakolwiek głębsza rzeczywistość duchowa. I to jest właśnie kreacja Olbrychskiego: z minuty na minutę zmienia siebie, przedzierzga w inną rolę życiową, z impulsu bowiem a nie z medytacji została ta postać ulepiona. Wszystko zawarte jest w odruchu, machnięciu ręki i straceńczej brawurze. Oto Kmicic – jaki narodził się w powieści a ucieleśnił w kinie” – podsumował Krzysztof Mętrak.

„Nie ma przecież +Potopu+ bez Kmicica” – pisał w „Trybunie Ludu” Zbigniew Klaczyński. „Teraz zaś po sukcesie te roli nie będzie Kmicica bez Olbrychskiego” – ocenił.

Odnotowano oczywiście obecność na ekranie innych znanych aktorów m.in. Wiesławy Mazurkiewicz, Władysława Hańczy, Kazimierza Wichniarza, Wiesława Gołasa i Tadeusza Łomnickiego, który - jak żartował Gustaw Holoubek - dopiero w połowie zdjęć zorientował się, że nie gra głównej roli.

„Chciałem, żeby Holoubek zagrał Janusza Radziwiłła, żeby omotał Kmicica, ale on chciał rolę Bogusława. Nic z tego nie wyszło. Rolę Janusza dostał Hańcza, który zrobił z niego szlachciurę, ale kreacja jest świetna” - powiedział Hoffman w rozmowie z Piotrem Świątkowskim („W drodze”, 2016).

„Prawdziwym zaskoczeniem, jedną z głównych atrakcji filmu jest Kiemlicz, którego gra Pieczka. Trudno tu mówić o wierności. Sienkiewicz pisze o nim zdawkowo. Jaki jest ten filmowy Kiemlicz? Łotrzyk? Spryciarz? Mędrzec? Kpi sobie? Dwuznaczna postać. Przekomiczna! Pieczka całe partie filmu podrywa do góry, bo czasami widowisko osiada na poziomie dosłowności i rąbanki” - napisał Tadeusz Sobolewski.

Wybitną kreację Franciszka Pieczki dostrzegł też Stanisław Grzelecki - a po zmianie ustrojowej również twórcy reklamy pewnego proszku do prania.

Oczywiście spora grupa krytyków nie czułaby się chyba spełniona zawodowo nie szukając dziury w całym. Utyskiwano m.in. na obsadę postaci Jana Sakowicza, zaufanego nikczemnego sługi księcia Bogusława Radziwiłła. „Powierzenie tej roli Leszkowi Herdegenowi miałoby sens, gdyby +Potop+ był filmem o Sakowiczu” - pisano.

„Marksistowscy recenzenci wytykali nam apoteozę kultury szlacheckiej i religianctwo. No cóż, o nich już dzisiaj nikt nie pamięta, a film istnieje” – powiedział PAP Jerzy Hoffman.

Dwuczęściowy „Potop” w kinach obejrzało ponad 27 milionów widzów. 10 lat temu odbyła się premiera „Potopu Redivivus” – filmu skróconego przez reżysera i montażystę Marcina Bastkowskiego do 185 minut.

Paweł Tomczyk (PAP)

top/ wj/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
pogoda Będzin
4.9°C
wschód słońca: 06:56
zachód słońca: 15:59
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Będzinie